Wczesną wiosną na rzece Inguri z niesionego prądem piachu powstają małe wyspy. Płachetki żyznej ziemi są zbawieniem dla mieszkańców pobliskich gór, którzy uprawiają na nich kukurydzę. Na jedną z takich wysp co roku przybywa starzec z wnuczką, by zbudować skromną chatę, wyznaczyć pole i zasiać ziarno. Tego lata w ich świat wkroczy siła bardziej bezwzględna od natury – polityka. Harmonię z przyrodą naruszą odgłosy walk. Rozlewająca się szerokim nurtem rzeka jest bowiem granicą dzielącą dwa skłócone narody – Gruzinów i Abchazów. W Wyspie kukurydzy o wojnie, która niszczy wielowiekowe tradycje, opowiada się w tempie medytacyjnym, niemal bez słów, w konwencji uniwersalnej przypowieści. Wtopieni w dziewiczy krajobraz bohaterowie porozumiewają się spojrzeniami, ale w konfrontacji z zagrożeniem ich zachowania tracą intuicyjność. Gruziński reżyser prostymi środkami buduje atmosferę zagrożenia – wystarczą mu cisza i przybierające na sile wystrzały.
Mariusz Mikliński